Spartan Woman - rozmowa z Edytą Grochot

Ambasadorka marki Spartan Race, zdobywczyni wielu prestiżowych nagród opowiada o kulisach swoich wyczynów

Na co dzień żyjemy bieganiem, o bieganiu rozmawiamy, bieganie trenujemy i na bieganiu skupiamy swoją uwagę i czas. Można powiedzieć, że o tym sporcie wiemy jeśli nie wszystko, to bardzo wiele ☝️ W naszym teamie są jednak osoby, które robią o krok więcej. Są wśród nas np. triathloniści, czy też przeszkodowcy. Większość z nas wie, co to za dyscypliny sportowe. Mało kto z biegaczy zna je jednak od kuchni 😏

Dziś chcielibyśmy przybliżyć Wam sylwetkę naszej Spartan Woman, czyli Edyty Edyta Grochot 👋 Jest ona ambasadorką marki Spartan Race już czwarty rok z rzędu. Odnosi regularne sukcesy w tej dyscyplinie. 8 października w Londynie wywalczyła wicemistrzostwo Europy w Spartan Race Beast 21 km 30 przeszkód w swojej kategorii. 4-6 listopada w Sparcie zajęła 5 miejsce w swojej kategorii w Mistrzostwach Świata Trifecta na dystansie łącznym 45km i 80 przeszkód w 3 biegach i odebrała tarczę Warrior Shield za 13-krotne zdobycie tzw. Trifecty (3 biegów Spartan Race na 3 różnych dystansach, najczęściej w jeden weekend startowy) w zeszłym sezonie. 17 listopada, czyli niecałe 2 tygodnie później wystartowała w morderczym Agoge Slovakia, gdzie przez 60 godzin bez snu i jedzenia zmagała się z trudami wyścigu. Sezon zakończyła 4 miejscem w kategorii podczas Mistrzostw Świata Spartan Race w Abu Dhabi 21km i 34 przeszkody 🤯

Red.: Cześć Edyta, jak samopoczucie?
Edyta: Dziękuję, nie narzekam 🙂
- Pytam, bo myślę że niewiele osób po takich wyczynach przez ostatnie 3 miesiące czułoby się dobrze. Spodziewam się raczej, że z większością rozmawiałbym na OIOMie 😉
E: Myślę, że aż tak źle by nie było. Fakt, że ta końcówka roku u mnie bardzo intensywna, ale bywały cięższe okresy. Po za tym na takie eventy nie wstajesz z kanapy i wychodzisz, tylko jednak trenujesz i to od kilku lat.
- Wiadomo, jest to kwestia treningu i do wszystkiego można się przygotować i dać radę, ale nie każdy to robi, umie zrobić i jeszcze mieć wybitne wyniki. Gratulacje za całokształt, ale przede wszystkim za starty w mistrzostwach Europy, świata, Trifecta oraz za agoge Slovakia!
E: Dziękuję. Nie każdy to robi, bo nie każdy lubi. Ja akurat świetnie odnalazłam się w tym sporcie i sprawia mi to dużą przyjemność i dużo pozytywnych rzeczy wnosi do mojego życia. Jeśli ktoś nie umie w OCR-y, to może się nauczyć. Pytanie, czy chce. Pytanie też, czy chce wyjść po za swoją strefę komfortu. Druga sprawa to jednak różnica pomiędzy biegiem Spartan a eventem Endurance. W biegu Spartan większość osób pewnie by sobie poradziła. Natomiast takie eventy jak Agoge czy Huricane Heat to wielki test przede wszystkim siły psychicznej. Siła fizyczna, owszem, jest potrzebna, bo zadania niejednokrotnie wymagają ogromnej pracy i wytrzymałości, ale to głowa decyduje o powodzeniu całej misji. W trakcie Agoge przez 60h nie śpisz, właściwie nie jesz. Tu na Słowacji było również zimno, padał deszcz, śnieg, pojawiały się tarcia między uczestnikami, dużo nerwowości, pretensji. To wszystko musisz opanować i niejednokrotnie to jest najtrudniejsze.

- Zastanawiam się jak u Ciebie wyglądają plany na cały sezon. Masz wszystko w grafiku, każdy start, robisz zapisy na rok z góry? Czy może są starty, które wpadają Ci spontanicznie?
E: Ha, Ha, Ha….. trener byłby szczęśliwy gdyby tak było i cały rok w styczniu byłby zaplanowany od a do z. No niestety tak nie jest 😅 Owszem, imprezy mistrzowskie, gdzie terminy są wiadome z rocznym wyprzedzeniem są wpisane w kalendarz i to są starty priorytetowe. Natomiast cała reszta jest planowana z miesiąca na miesiąc głównie dlatego, że są to wyjazdy zagraniczne w różne zakątki Europy i świata. Podróżujemy z reguły większą grupą i sporo rzeczy trzeba podogrywać. Do niedawna sporym utrudnieniem był tez covid, więc w ogóle nie dało się planować z dużym wyprzedzeniem. Ale bywają też starty, które wpadają z dnia na dzień. Zdarzyło się, że jeszcze w czwartek miałam biec półmaraton w Obidowej, a kolejnego dnia byłam już w samolocie do Madrytu na Spartana. Trener nie ma ze mną lekko 😉

- Jak przygotować się do imprezy Spartan Race w tych jej najtrudniejszych formatach, jak np. agoge, hurricane itp? Masz specjalny trening jeśli chodzi o metody albo objętości?
E: Przebrnęłam już przez wszystkie dostępne formaty Spartan Endurance i z moich obserwacji wynika, że wszystkie mają wspólną cechę: bardzo dużo pracy z obciążeniem. Więc tak staram się trenować… z obciążeniem. W tym roku dość często biegałam z kamizelką obciążeniową 6,5kg. Z kamizelką robiłam też podbiegi, pompki, przysiady itp. Jak się okazało, idealnie wpasowało się to w tegoroczne agoge. Generalnie staram się dwa razy w tygodniu wpleść trening wytrzymałościowo-siłowy. Często pomysły podpatruję u Zachara. Oczywiście obciążenia odpowiednio dostosowane do mojej wagi i siły, ale można u niego bardzo ciekawe workouty znaleźć.

- Czym różni się Spartan Race od Runmageddonu i innych formatów według Ciebie?
E: Ja wiem, że dla większości to wszystko jedno i nie odróżniają Runmageddonu od Spartana… I tu przeszkody i tu przeszkody. Ale Spartan ma coś, czego nie ma żaden inny bieg na świecie… Czy to zwykły, czy przeszkodowy. Mianowicie społeczność i międzynarodowy zasięg. Właściwie w każdym zakątku świata, który sobie zamarzysz, możesz wystartować w Spartanie. To jest niesamowite. Nie znam drugiego takiego biegu, który oferowałby tyle lokalizacji w tak niesamowitych miejscach. A ludzie... ludzie są wyjątkowi, przesiąknięci tą atmosferą, sposobem życia. Są tacy, których widujesz prawie na każdym evencie, bo to ich pasja… bo Spartan to coś więcej niż bieg... - to styl życia.

- Ze startami w tych zawodach, jak wspomniałaś, wiążą się zazwyczaj krótsze lub dłuższe wyjazdy. Co możesz powiedzieć o miejscach, w których bywasz? Lubisz podróżować i zwiedzać te destynacje, czy jest to dla Ciebie jednak męczący element, i skupiasz się jedynie na starcie?
E: Rzeczywiście spartan ma to do siebie, że wszystkie biegi odbywają się za granicą. Jedne wyjazdy są krótsze inne dłuższe. Wszystko zależy od tego, gdzie jedziemy. Jeśli są to nasze sąsiednie kraje, to w zasadzie jedziemy na biegi i wracamy. Większość z nas pracuje, więc do dyspozycji jest weekend i trzeba wrócić w poniedziałek do pracy. Natomiast jeśli są to dalsze zakątki Europy czy świata, to z reguły wyjazd jest trochę dłuższy, bo przy okazji chcemy coś pozwiedzać i zobaczyć najciekawsze miejsca w danej okolicy. Każdego roku staram się też dorzucić 2-3 nowe miejsca, czy kraje, w których jeszcze nie startowałam. Czy mnie to męczy? Wszystko zależy ile tego jest i jak często. Staram się też dzień przed startem już nie zwiedzać, tylko poświęcić czas na odpoczynek. Natomiast jeśli wyjazdy są co weekend, to to już bywa męczące. Tak było w ubiegłym roku, kiedy walczyłam o spartańską tarczę, a żeby ją dostać trzeba było w jednym roku ukończyć minimum 39 biegów na różnych dystansach. Przez 2 miesiące w każdy weekend byłam w innym kraju... Na końcówce sezonu miałam dość.

- Jak godzisz trening i starty w zawodach OCR z takim klasycznym bieganiem?
E: Ze mną jest taki problem, że niestety (z punktu widzenia treningowego) dużo startuję, co znacznie skraca możliwości treningowe, ale jakoś udaje się to godzić. Trener rozpisuje treningi biegowe, ja dokładam siłowe i jakoś się ta maszyna kręci. W końcu OCRy to też bieganie i bez tego ani rusz.
- Co sprawiło Ci największą satysfakcję spośród ostatnich startów? Zajmujesz wysokie miejsca i pewnie ciężko będzie się zdecydować, ale myślę, że masz swoje typy.
E: Każdy ukończony bieg, czy huragan daje mi satysfakcję, ale najbardziej chyba te ukończone w skrajnie ciężkich warunkach. W tym roku był taki event. Trifecta Weekend w Destne w Czechach. Potworny ziąb, deszcz, śnieg... Pogoda przetestowała nas srogo... Nie wszyscy zdali. No i oczywiście Agoge, bo to ostatni brakujący puzelek w spartańskiej piramidzie wyzwań. Jest satysfakcja z dopięcia tej klamry.

- A co sprawia Ci największą trudność w tym sporcie? Masz jakieś słabe punkty?
E: No jasne. Największa bolączka to mokre przeszkody. Praca nad żelaznym chwytem jest bardzo żmudna i długa. Jeszcze tu mam sporo do zrobienia.
- To teraz z kolei pytanie o aspekt, który w Spartanie lubisz najbardziej. Jakaś przeszkoda, zadanie, które sprawia Ci najwięcej satysfakcji?
E: To to, co już pisałam wcześniej. Najbardziej w Spartanie lubię ludzi i to, że zabiera mnie w niesamowite miejsca na świecie, w które pewnie nigdy bym nie pojechała. To jest ogromna wartość dodana. A jeśli chodzi o przeszkody to zdecydowanie lubię wszystko do noszenia: worki z piaskiem, wiadra, kłody, betonowe kule, łańcuchy, itd.

- Skoro masz za sobą tyle sukcesów w ostatnich latach, pojawia się oczywiste pytanie o cele na kolejny sezon. Masz już wszystko zaplanowane w kwestii startów i oczekiwanych wyników?
E: O planowaniu już wspominałam. Na razie zaplanowałam tylko imprezy mistrzowskie, reszta wyjdzie w praniu jak to się mówi. A co do wyników, nigdy żadnych nie oczekuję i się na nie nie nastawiam. Dużo łatwiej się tak startuje, bez presji, że coś muszę. Za każdym razem celem jest danie z siebie 110%, a jak przy tym wyjdzie jeszcze fajny wynik, to tylko się cieszyć.
- Dziękuję za rozmowę i powodzenia w kolejnym sezonie! Trzymamy kciuki!
E: Dziękuję za rozmowę i kibicowanie! Pozdrawiam wszystkich i zapraszam na spartańską przygodę! 🙂
fot.: Spartan Race

Skontaktuj się z nami