Pacemaker = Zając

Na czym polega, jak to się u mnie zaczęło i czym dla mnie jest rola pacemaker'a.

Za co odpowiada "Zając"?

Zadaniem pacemaker'a jest poprowadzić innych zawodników na odpowiedni wynik na mecie, biegnąc przed nimi z góry ustalonym tempem. Zawodnik jest zgłoszony do biegu normalnie tak jak inni zawodnicy, może ukończyć bieg ale tego nie robi (zwłaszcza w biegach stadionowych). Nie robi tego przede wszystkim z powodu dużych strat energii wynikających z kontrolowania bardzo wysokiego tempa biegu. Stąd też funkcja zająca - ułatwić dostanie się na metę pozostałym zawodnikom jak najmniejszym kosztem sił, przy jak najwyższym możliwym tempie, biorąc na siebie odpowiedzialność kontroli tempa czy zbierając na siebie największy opór powietrza. Tempo biegu ustalane jest po konsultacji organizatora z potencjalnie najmocniejszymi zawodnikami w stawce, gdyż to oni powinni zająć kolejne miejsca za “zającem” zaraz po starcie.

Jak zaczęła się moja przygoda

W przeszłości miałem pojedyncze epizody z prowadzeniem biegu na stadionie. Oficjalnie pierwsze poważne “zającowanie” rozpoczęło się u mnie prowadzeniem biegu w 2016 roku na Mistrzostwach Polski Seniorów w Bydgoszczy. Zostałem wówczas poproszony przez Marcina Lewandowskiego o poprowadzenie mu biegu na dystansie 1500m. Bez wahania się zgodziłem i zrezygnowałem z bicia się o medale na rzecz pomocy innym w uzyskaniu planowanych rezultatów (w domyśle czasów, które poza medalem coś by znaczyły - już nie pamiętam co było celem tego prowadzenia, czy rekord Polski, czy uzyskanie kwalifikacji na mistrzostwa Europy czy Świata). Byłem jedyną osobą uprawnioną do startu, która była w stanie poprowadzić bieg odpowiednio szybko, a której nie zależało w tamtym czasie na kolejnym medalu Mistrzostw Polski (ale to temat na osobną historię). W każdym razie poprowadziłem bieg tak jak trzeba było: idealnie, równo, 2min26sek na 1000m, a resztę zostawiłem już zawodnikom ;)

Jakość broni się sama

Kolejne prowadzenie odbyło się rok później, w 2017 roku podczas Mistrzostw Polski w Białymstoku. Tym razem Adam Kszczot zgłosił się do mnie o pomoc. Dystans ten sam. Tempo sporo szybsze - 2:24/1000m. Pamiętam, że jego były trener Stanisław Jaszczak słysząc kto ma prowadzić bieg powiedział o mnie: tylko on jest w stanie mu tak poprowadzić ten bieg :) i tak było! Po tym biegu zgłosił się do mnie manager Janusz Szydłowski z zapytaniem czy poprowadzę bieg w Sopocie na organizowanym przez niego mityngu. Miał przyjechać m.in. młody Ingebrigtsen. Zgodziłem się, bieg poprowadziłem, a kolejnym etapem w mojej karierze zająca było już podpisanie umowy z w/w managerem. Ja zobowiązałem się robić formę na bieg, a on będzie organizował dobre zawody, ogarniał logistykę, dogadywał się z organizatorami mityngów i negocjował wynagrodzenia. Od tamtej pory poprowadziłem baaaardzo dużo mityngów.

Czym dla jest bycie pacemaker'em

Zwiedziłem przez to wiele krajów europejskich, poznałem topowych zawodników Europy i Świata, poprowadziłem zawodników na Halowy Rekord Europy, po minima na Igrzyska Olimpijskie, na rekordy krajów itp. itd. Mam kilka biegów, na wspomnienie których przechodzą mi ciarki po plecach i jestem z nich mega dumny. Mam też kilka biegów, o których wolałbym też zapomnieć. Tych drugich jest na szczęście bardzo mało. Wiem jaka jest to odpowiedzialna praca i jak bardzo na moje doskonałe prowadzenie liczą zawodnicy czy organizatorzy mityngów, dlatego do każdego biegu podchodzę z respektem i dużą motywacją. Oczywiście otrzymuję za te biegi satysfakcjonujące wynagrodzenie ale największą nagrodą jest dla mnie dobrze wykonane zadanie i zadowolone twarze zawodników i organizatorów.

Skontaktuj się z nami